środa, 13 października 2010

Kiedyś wymyśliłam sobie w głowie, że jedną ścianę w kuchni chcę mieć wyłożoną białą cegłą. Mój mąż (który twierdzi, że co sobie ubzduram, to mam; ale to oczywiście nieprawda) wyłożył mi TĄ ścianę TĄ białą cegłą :) Teraz on (który jak sobie coś upieprzy w głowie, to ma to zrobione; i to jest prawda) ubzdurał sobie, że wyłoży jeszcze jedną ścianę, ponieważ zostało tej cegły ze dwa pudełka. W poniedziałek wyłożył może 1/3 ściany i ... cegły brakło. Niestety cegła "wanilia retro" jest na zamówienie. Więc czekamy. I mieszkamy w nieporządku.
Mam zdjęte żaluzje z okna (sąsiedzi mogą zobaczyć, co jem na śniadanie i ile łyżeczek Przemek słodzi herbatę) i wszędzie pył i kurz, który ścieram, i bajzel, którego nienawidzę.
Jestem osobą, która nie cierpi bałaganu i bardzo nie lubi niedokończonych spraw. Tyczy się to również relacji międzyludzkich - nigdy nie lubiłam niedomówień, czy niewyjaśnionych sytuacji. Czasem bywam upierdliwa, drążąc jakiś temat lub wałkując w kółko to samo.
Nie robię więc teraz generalnego sprzątania, bo jak dojdą te pudełka z tą waniliową cegłą, to dopiero będzie burdel i kurzem pokryje się wszystko w domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz