wtorek, 28 grudnia 2010

mikołaj SzaroCzarnej

My dorośli już nie wierzymy w mikołaja. A tu proszę! Mikołaj jest i wie, że ja jestem SzaroCzarna ;)
Wiecie, co od niego dostałam? No między innymi co, bo nie wymienię wszystkich prezentów :)
Dostałam...mikołaja. Ale nie-czerwonego. SZAREGO MIKOŁAJA!

kołnierz z lisa

Dzisiaj dostałam kartkę z życzeniami świątecznymi. Przyniósł ją pan listonosz. I nie chodzi o to, że jest już po Świętach, tylko o to, że mnie to zaskoczyło. Oczywiście bardzo miło :) Bo w dzisiejszych czasach to naprawdę rzadkość. Przeczytałam niedawno, że wysyłanie sms-ów to już bardzo konserwatywna forma składania życzeń, obecnie czyni się to przez Facebooka, więc co dopiero taka papierowa kartka w kopercie! Życzenia są od mojej koleżanki Eweliny, która, uważam, jest bardzo nowoczesna i podejrzewam, że konto na owym portalu również posiada. To ja jestem sto lat za Murzynami i pewnie założę sobie konto jak już wszystkim ten portal się znudzi. Ja to w ogóle jestem retro i vintage. Wzięło mnie ostatnio na lisa. Poszukuję uparcie albo samego kołnierza z lisa, albo kurtki wykończonej lisem. Tylko, że ten lis nie może mieć, broń Boże, głowy i nóg! Nie założę na siebie takiego, bo bym chyba opipiała jakbym czuła te łapki z pazurami na swoim ciele lub te czarne oczka i szpiczasty nosek! Brrr!
Musi być natomiast rudo-brązowy (bo czarnego już mam, dzisiaj zdobyłam!).
Niestety jest jeszcze jeden problem - nie mam tego lisa do czego założyć, ale to się będę później martwić :)

czwartek, 23 grudnia 2010

życzenia

Zawsze to samo. Gorączkowe przygotowania. Sprzątanie. Mycie okien. Pranie firanek i zasłon. Wymiatanie pajęczyn. Odkurzanie, prasowanie, wietrzenie, trzepanie, wyrzucanie, zamiatanie... Szał zakupów. Bieganina, krzątanina. Siatki, reklamówki, tobołki. 5 razy do sklepu w ciągu dwóch godzin. A to majonezu zabrakło, a to wędliny za mało. I picia nie starczy, cebuli już nie ma. Jeszcze to, jeszcze tamto... Choinka, stroiki, lampki, prezenty, paczuszki, życzenia...

Tym razem jest jakoś inaczej. Spokojnie, bez pośpiechu, bez stresu, bez gorączki. Choinka już dawno ubrana. I czeka. A ja zamiast patroszyć karpia, moczyć groch, piec sernik, czy lepić uszka - siedzę i piszę bloga... Niczym nastolatka. Ale w tym roku się ustawiłam :) Wigilia u teściów, pierwszy dzień Świąt u teściów, drugi u moich rodziców :)

Wszystkim, którzy czytają mojego bloga, życzę Wspaniałych Świąt, spędzonych w rodzinnej atmosferze, pełnych ciepła, radości i życzliwości. Życzę zdrowia i optymizmu, wiary i po prostu: Wszystkiego Dobrego!

czwartek, 16 grudnia 2010

Kontynuując to, co ostatnio napisałam, ciśnie mi się na usta pytanie: Co komu z tych stosów torebek z sh, co z tych szmatek zalegających w szafach, co z tych kilkuset wpisów na Facebooku, co z tych stanowisk, układów, pieniędzy, czy wakacji, kiedy życie nagle zaskakuje i następuje nieprzewidziany zwrot akcji? I kiedy nie możemy zrobić nic, tylko czekać. Nic, tylko mieć nadzieję. To, co już przeżyliśmy, to, czego doznaliśmy, to, co zobaczyliśmy i to, co posiadamy, owszem, jest nasze, ale w takich sytuacjach oddalibyśmy to wszystko bez zastanowienia, bez mrugnięcia oka. Wszystko za zdrowie. Wszystko za życie.
Moja Inezka zapytała ostatnio: "Mamo, wiesz, jaka jest moja lista wrogów?". Ja mówię: "No nie wiem, to jaka?".
"A więc: na pierwszym miejscu - choroba; na drugim - wirusy; na trzecim - źli ludzie; na czwartym - zło; na piątym -pająki. Nie, w sumie pająki to nie, bo one jedzą muchy, które mnie zawsze strasznie gryzą, więc pająki nie. Na piątym miejscu moich wrogów są...dinozaury. Bo one jedzą ludzi".
Moja lista wrogów zaczyna się podobnie...

sobota, 11 grudnia 2010

Życie jest przewrotne

...
W pewien sobotni poranek jedziemy z Karoliną do Brzeszcz. Po co? No przecież w całej okolicy to właśnie tam jest największa tania odzież. A my, wielkie zwolenniczki zakupów w second handach, ominąć tego miejsca nie możemy. Jedziemy więc wcześnie, aby trafić na najświeższy towar :) Drogą jak zwykle plotkujemy, gadamy o życiu, gadamy o naszych facetach. W końcu to bracia. Są podobni nie tylko pod względem wizualnym, ale te ich charakterki!
Mija jakiś czas. Jest niedziela, tydzień temu. Druga tura wyborów samorządowych. Do Inezy przychodzi Mikołaj. Niejeden nawet. Gramy rodzinnie w scrable (prezent od Mikołaja). Czekamy na wyniki wyborów. W nocy dzwoni telefon. Tata Karoliny został Prezydentem Oświęcimia! Szok. Niedowierzanie. Wielka radość. Po północy siedzimy już z córką prezydenta :) Pijemy drinki (ja nie, bo rano do pracy...), snujemy plany... Teraz już nie będziemy razem jeździć do tanich. Paparazzi czyha ;) No ja mogę! I nie muszę zakładać wielkich okularów i czap jak celebryci.
Gadamy prawie do trzeciej rano.
Mija kilka dni. Są wypełnione. Poniedziałek zleciał, nawet nie wiem kiedy, we wtorek byłam na planie pewnego clipu, w środę po kolejnego Mikołaja w Chełmku, w czwartek odwiedziła nas bratowa Przemka.
I w nocy telefon.
Tata Karoliny jest w szpitalu. To zawał.
Znowu szok. Niedowierzanie. I wielki smutek.
Wczoraj nie otrzymaliśmy dobrych wiadomości.
Dzisiaj jest sobota. Chaos w głowie.
...
Brzmi jak scenariusz filmu.
Tylko, że nie siedzę w czerwonym fotelu z popcornem w kubełku.
To życie.
Czekam na szczęśliwy happy end.

sobota, 4 grudnia 2010

Na zdrowie!

W tamtą niedzielę po południu pojechaliśmy do moich rodziców. Już nie mają kota... Pusia wróciła na stare śmieci. Mój tata denerwował się strasznie, bo kotek zamiast wylegiwać się całymi dniami na tapczanie, czy parapecie, pozwalając się równocześnie głaskać, szalał nocą, biegał, drapał, a w dzień jadł i spał. Stasiu nie tak to sobie wyobrażał i kota oddał :)
Szykując się do wyjścia, pomyślałam sobie, że skoro wskoczę do auta pod domem, a wyjdę z niego tuż pod blokiem rodziców, to nikt nie będzie mnie widział i ... założyłam legginsy :) Nie przewidziałam jednak, że wracając, zatrzymamy się w galerii oświęcimskiej oraz że odwiedzimy teściów - u których będą bracia Przemka ze swoimi partnerkami :)
Przeżyłam to wszystko jakoś, zasłaniając się albo kozakami za kolano, albo długim golfem :) Moja Inezka stwierdziła, że wyglądam super i powinnam wystąpić w Top Model... Dzieci są fajne!

Co do zimy, to zadomowiła się chyba na dobre. Śniegu nawaliło, a dzisiaj mróz okropny. Z moim teściem umilamy sobie ten zimowy czas, ale nie chodzi tu o samą przyjemność. Nadrzędnym celem jest zdrowie! Dlatego od jakiegoś czasu prowadzimy kurację leczniczą. W miarę systematycznie, wieczorami, delektujemy się cynamonówką lub anyżówką. Wszystko to pijemy oczywiście bądź dla odkażenia organizmu, bądź rozgrzania, bądź też na lepsze trawienie :)
Polecam!