czwartek, 16 grudnia 2010

Kontynuując to, co ostatnio napisałam, ciśnie mi się na usta pytanie: Co komu z tych stosów torebek z sh, co z tych szmatek zalegających w szafach, co z tych kilkuset wpisów na Facebooku, co z tych stanowisk, układów, pieniędzy, czy wakacji, kiedy życie nagle zaskakuje i następuje nieprzewidziany zwrot akcji? I kiedy nie możemy zrobić nic, tylko czekać. Nic, tylko mieć nadzieję. To, co już przeżyliśmy, to, czego doznaliśmy, to, co zobaczyliśmy i to, co posiadamy, owszem, jest nasze, ale w takich sytuacjach oddalibyśmy to wszystko bez zastanowienia, bez mrugnięcia oka. Wszystko za zdrowie. Wszystko za życie.
Moja Inezka zapytała ostatnio: "Mamo, wiesz, jaka jest moja lista wrogów?". Ja mówię: "No nie wiem, to jaka?".
"A więc: na pierwszym miejscu - choroba; na drugim - wirusy; na trzecim - źli ludzie; na czwartym - zło; na piątym -pająki. Nie, w sumie pająki to nie, bo one jedzą muchy, które mnie zawsze strasznie gryzą, więc pająki nie. Na piątym miejscu moich wrogów są...dinozaury. Bo one jedzą ludzi".
Moja lista wrogów zaczyna się podobnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz