sobota, 4 grudnia 2010

Na zdrowie!

W tamtą niedzielę po południu pojechaliśmy do moich rodziców. Już nie mają kota... Pusia wróciła na stare śmieci. Mój tata denerwował się strasznie, bo kotek zamiast wylegiwać się całymi dniami na tapczanie, czy parapecie, pozwalając się równocześnie głaskać, szalał nocą, biegał, drapał, a w dzień jadł i spał. Stasiu nie tak to sobie wyobrażał i kota oddał :)
Szykując się do wyjścia, pomyślałam sobie, że skoro wskoczę do auta pod domem, a wyjdę z niego tuż pod blokiem rodziców, to nikt nie będzie mnie widział i ... założyłam legginsy :) Nie przewidziałam jednak, że wracając, zatrzymamy się w galerii oświęcimskiej oraz że odwiedzimy teściów - u których będą bracia Przemka ze swoimi partnerkami :)
Przeżyłam to wszystko jakoś, zasłaniając się albo kozakami za kolano, albo długim golfem :) Moja Inezka stwierdziła, że wyglądam super i powinnam wystąpić w Top Model... Dzieci są fajne!

Co do zimy, to zadomowiła się chyba na dobre. Śniegu nawaliło, a dzisiaj mróz okropny. Z moim teściem umilamy sobie ten zimowy czas, ale nie chodzi tu o samą przyjemność. Nadrzędnym celem jest zdrowie! Dlatego od jakiegoś czasu prowadzimy kurację leczniczą. W miarę systematycznie, wieczorami, delektujemy się cynamonówką lub anyżówką. Wszystko to pijemy oczywiście bądź dla odkażenia organizmu, bądź rozgrzania, bądź też na lepsze trawienie :)
Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz