piątek, 26 lutego 2010

zero rewelacji

W poniedzialek dostalam od kolegi Maćka prl-owski stolik polączony z lampą z abażurem :) muszę go tylko troszkę odświeżyć i będzie git :)
poza tym nic ciekawego; w środę Przemek byl znowu z Inezą na basenie, a ja zostalam, żeby zmniejszyć stertę ubrań do prasowania; fe! chyba żadna kobieta nie lubi prasować...
aha, mam kalosze :) dzisiaj wystąpilam w nich pierwszy raz, ponieważ trochę mrzalo (pojechalam w nich nawet do Kauflandu...);
No. I tyle rewelacji.
Ostatnio źle się czuję: gardlo mnie boli, jakieś kichanie-psikanie mnie dopada i dlatego chodzę wcześnie spać. Może się wybrać na basen? Może mi przejdzie? Hm...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz