sobota, 6 lutego 2010

...auto

Normalnie szok! Wczoraj jadę sobie moim prawie funkiel nowym autem i coś mi zrywa, szarpie... Myślę sobie: "Przecież miało śmigać do cholery!" Dzwonimy więc do Zdziska, a on na to, że to może być coś tam coś tam, ale jak chcemy, to kupuje skodzinę za tyle i tyle! Mówię do Przemka: "powiedz mu, żeby mi dołożył jeszcze na waciki tyle a tyle i może brać" :)
I umówiliśmy się na poniedziałek :) No szok! Co najmniej jakby czytał mojego bloga i ostatni wpis, w którym to opisywałam zalety mego towarzyszącego mi od ho ho lat auta.

Tyle, że dzisiaj wsiadam (może ostatni raz...) i auto jeździ bez zarzutu! No i??
No i nie wiem... Do poniedziałku mam czas...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz