wtorek, 12 stycznia 2010

Jeszcze wczoraj przypomniał mi się genialnie nakręcony (jak dla mnie) polski film "DOM ZŁY" Wojciecha Smarzowskiego, obrazujący polskie realia stanu wojennego: ponura jesień 1978 roku, kiedy miało miejsce morderstwo, miesza się ze scenami milicyjnej wizji lokalnej cztery lata później.
"Z pijacko-surrealistyczno-naturalistycznych sytuacji, koncertowo zagranych przez cały zespół aktorski, wyłania się krystalicznie czysty obraz peerelowskiej paranoi" (jedna z recenzji).
Polecam.

I już widzę, że w żadnym wypadku nie jest to blog szafiarski. Po prostu moje gadanie o wszystkim i niczym. Zresztą mój mąż, patrząc na to jedno skromne zdjęcie, stwierdził, że wyglądam jak mleczarka z powieści Prusa, więc już chyba ostatecznie utwierdziłam się w przekonaniu, że będzie to typowe babskie pleplanie, a nie wywody na temat mody, czy też modowe stylizacje-interpretacje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz