Pogoda bywa bezwzględna. Cały tydzień deszcz i ulewa...
zalane domy, drogi...
wały przeciwpowodziowe, które nie wytrzymały naporu wody...
ewakuacja ludzi...
jednym słowem tragedia, dramat tysięcy ludzi...
Przy tym moje sprawy wydają się błahe, mało istotne. Czuję się teraz wielką szczęściarą.
Owszem, za naszym domem też zrobił się ogromny staw, była nawet wczoraj straż i przez kilka godzin wypompowywała wodę, ale to pikuś. Naprawdę.
Na szczęście dzisiaj nie padało non stop i wyszło nawet słońce. Teraz też nie pada :)
piątek, 21 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz