Ostatnio powiało jakimś grobem na tym moim blogu... Ale taki smętny ten listopad...
Pamiętam jak bardzo nie chciałam, żeby nasz ślub z Przemkiem odbył się w tym właśnie miesiącu. Nie jestem przesądna, nie chodziło o literę "r" w nazwie, czy o jej brak, tak po prostu... Na szczęście wszystko udało się sprawnie załatwić i na ślubnym kobiercu stanęliśmy dokładnie w rocznicę naszego zapoznania się, czyli 25 października :)
Od tego czasu już kilka wiosen minęło. Przemek zapuścił brzuch, ja włosy (na głowie oczywiście). A Inez pewnie niedługo przedstawi nam swojego kawalera.
Leci ten czas jak zwariowany, nie wolno go więc marnować. Trzeba wykorzystać każdy dzień w 100%.
"Trzeba marzyć tak, jakby się miało żyć całą wieczność i żyć tak, jakby się miało umrzeć jutro" James Dean
czwartek, 18 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz