niedziela, 25 lipca 2010

leniwa niedziela

Cały tydzień (zresztą nie tylko ostatni) słońce prażyło niemiłosiernie. A dzisiaj, kiedy mogłabym sobie pozwolić na błogie leniuchowanie na kocu i korzystać z promyków, by nadać swojej porcelanowej skórze chociażby różowego koloru, słońca BRAK. Mało tego, dzisiaj na pewno już się nie pokaże. Będę więc nadal córką młynarza z cerą w kolorze mąki poznańskiej.
W zeszłą niedzielę było podobnie. Po całym tygodniu upałów przyszło ochłodzenie właśnie w niedzielę. Namówiłam więc mojego Przemka na wyjazd do kina. Inezka była w kinie pierwszy raz, a my - wstyd się przyznać - jako para również pierwszy raz!... Mając na uwadze wszystkie obecne okoliczności, podejrzewam, że był to nasz najdalszy (Bielsko), najdroższy (3 bilety, pepsi i popcorn) i najdłuższy (pół dnia!) wyjazd w te wakacje (a może i w całym roku...).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz