poniedziałek, 4 czerwca 2012

W sobotę mój kuzyn przewiózł mnie swoim rosyjskim terenowym autem po jaworznickich pagórkach. Po prostu czad! Ciotka o mało nie dostała zawału, a ja miałam ogromną frajdę. Taką adrenalinę to lubię. Kurz, dym, prędkość! Pionowo w górę i w dół!. Rewelacja! Wiedziałam, że gdzieś w środku drzemie we mnie hardkorowiec :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz