środa, 21 marca 2012

Dzisiaj Dzień Wagarowicza. Każdy - przynajmniej raz w życiu - był na wagarach. A to w lasku za szkołą, a to u kumpla w domu, a to w barze dworcowym, a to z pączkami, czy kefirem na plantach. Powody też były różne. Sprawdzian z matmy, kartkówka z historii, niespełniona miłość, nowa znajomość, lenistwo, ładna pogoda. Pamiętam jak pojechałyśmy pociągiem na zakupy do Katowic, tłumacząc potem, że byłyśmy w szpitalu u ciężko chorego kuzyna. Człowiek musiał sobie jakoś radzić :) Oczywiście nie było to zjawisko nagminne i wyrosłam na ludzi ;)
Moja Inez też nie miała dzisiaj lekcji, była na oficjalnych wagarach z Panią. Niedaleko, bo na sali gimnastycznej...
Dzień Wagarowicza "obchodzi się" z okazji pierwszego dnia wiosny, a wiosna, wiadomo, sprzyja zakochiwaniu się i uniesieniom miłosnym. Mi to nie grozi. Jestem ustatkowana, ułożona i od lat w jednym panu zakochana. Za to moja znajoma opowiadała mi, że jej 6-letni syn zakochał się w dziewczynie z przedszkola i to z wzajemnością! Mama próbowała mu wytłumaczyć, że to koleżanka, może sympatia, ale on twardo upiera się, że ją kocha i ma wielki plan. Jaki? Chce ją pocałować w usta!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz